Mroźna opowieść

Autor: Thomas Bernhard
Tytuł: Mróz
Wydawnictwo: Czytelnik
Stron: 452

Mróz to określenie na aurę, jaka panuje podczas zimy; to określenie poziomu temperatury, która spada poniżej zera.
Nie da się wytrzymać z zimna.
System nerwowy reaguje na to bardzo szybko.
Zaczyna się niewinnie... Ot, utalentowany student medycyny, którego podejście do swojego przyszłego zajęcia może być szokujące, kiedy to już na wstępie przyznaje on, że nie wierzy w postęp medycyny. Przyznaje, że świadomie okłamuje pacjentów dla ich dobra.
Czy tak samo jest z malarzem Strauchem?
Otóż student dostaje polecenie od swojego przełożonego lekarza Straucha spędzenia trochę czasu z jego bratem, malarzem Strauchem.
Malarza dręczy jakaś choroba, głównie psychiczna (bądź neurologiczna) ale nie tylko. Stroni on od ludzi, a świat wydaje mu się przestrzenią do nieustannego wyrażania swoich myśli, poglądów, uwag.
Obserwowanie życia Straucha jest pracą zaliczeniową studenta powierzoną mu przez lekarza Straucha (przypominam, brata malarza).
Brat malarza uważa go za krańcowy przypadek bliżej niedookreślonej choroby.
Dookreślić ma to wszystko student, który czyni to w notatkach podsumowujących pisanych do lekarza.
"Mróz" jest debiutancką powieścią nieżyjącego już Thomasa Bernharda. Jak pisze w "Moich nagrodach" autor, pozytywną odpowiedź od wydawnictwa otrzymał w ciągu trzech dni. Nic dziwnego.
Ta powieść jest rewelacyjna.
To studium przypadku człowieka, który sam, dobrowolnie, odwrócił się od ludzi. Żyje on w świecie pojęć. Psychologowie określiliby, że następuje tu proces intelektualizacji (jeden z mechanizmów obronnych człowieka). Malarza zajmują głównie myśli o sztuce, celne spostrzeżenia:
"zmarzłem, rozumie pan, wewnętrznie. Człowiek marznie także wewnętrznie"
oraz
" najwyższa sztuka polega na tym, żeby myśleć zarówno w wielkiej, jak i małej skali, wciąż we wszystkich stosunkach wielkości jednocześnie..." (Mróz, s.32)
Mieszkańcy Weng i okolicznych miejscowości to także  dosłownie mali ludzi (nie przekraczali 1,40 m wysokości) udręczeni wiecznym mrozem i ciężką pracą. Umilali sobie czas alkoholem i bijatykami.
Bernhard pokazuje najpodlejsze zawody świata, takie jak rakarz czy odstręczająca baba z gospody, która przyrządzała z chleba tzw. "maczugę". Tymczasem ktoś niesie krowią skórę, by zrobić sobie z niej dywanik. Wrażenie robią także opisy podpalenia gospody, gdzie spłonęły zwierzęta i ludzie; czuć było ich swąd.
Świat prozy Bernharda to nieustanne tłumaczenie sobie rzeczywistości, dzielenie jej na kawałki, jej opisywanie i skrupulatne analizowanie. Czyni to ciągle malarz. Jego ulubionym filozofem jest Pascal.
Podczas lektury miałam wrażenie, że świat malarza i tej podłej miejscowości i przerażał, i fascynował młodego studenta medycyny. Próbował on jednak cały czas pozostać obiektywnym; takie było jego zadanie: obserwacja.
Na końcowych stronach książki, student pisze do lekarza, że chodzi tu o "wyrosłą z zespołu pobudzających się wzajemnie cech dziedzicznych" chorobę.
A więc fatum. Los nie do pokonania.
Myślę w gruncie rzeczy, że mogłaby być to książka o złudności relacji międzyludzkich. Bo otóż malarz do końca nie jest świadom, że pozornie bezinteresowny student (jemu podał się za studenta prawa) prowadzi nad nim badania naukowe.
Jacy więc jesteśmy naiwni.
Na koniec dodam, że bardzo piękna jest okładka książki, przedstawiająca ludzki mózg poprzecinany wstawką z eeg-ie mózgu.

Komentarze

  1. czytałaś Przerwaną lekcję muzyki Susanny Kaysen? Obecnie moja ulubiona książką recenzję chętnię poczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie, ale chyba był film pod tym samym tytułem (oglądałam). W takim razie muszę przeczytać ( i zrecenzować) ;-) pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Co słychać w świecie literatury ?

Bernhard ciągle w formie